czwartek, 28 kwietnia 2011

Ziemniaki odsmażane z wędliną

To taki nasz domowy sposób na wykorzystanie ugotowanych ziemniaków z poprzedniego dnia, lub wędliny której nie zjedliśmy na przykład w święta. Koniecznie z dużą ilością cebuli, a w sezonie dodatkowo posypane szczypiorkiem.
Dziś właśnie taki obiad jadłam razem z synkiem :)
Może niezbyt fotogeniczny, ale jaki pyszny!




Składniki (podaję orientacyjnie, dla 2-3 osób):
- 2 cebule
- ugotowane poprzedniego dnia ziemniaki (6-8 sztuk)
- 5 grubszych plastrów szynki (może też być kiełbasa)
- szczypiorek

Cebulę posiekać, zeszklić na maśle, dodać pokrojoną w kostkę wędlinę i smażyć aż wszystko się zezłoci. Dodać utłuczone ziemniaki, wymieszać i razem odgrzać.

środa, 27 kwietnia 2011

Sałatka z fetą i fasolką szparagową

Kolorowa, chrupiąca sałatka.
Razem z pieczenią stanowiła nasz świąteczny obiad.




Składniki:
- 200 g kapusty pekińskiej
- 150 g sera feta
- 150 g fasolki szparagowej z puszki
- 1 czerwona papryka (150 g)
- 1 cebula (60 g)
- 1 marchewka (120 g)
- 2-3 łyżki oliwy
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżeczka ziół prowansalskich
- sól i pieprz

Kapustę poszatkować, fetę i paprykę pokroić w kostkę, cebulę w piórka, a marchewkę zetrzeć na tarce o dużych oczkach.
Przygotowane składniki przełożyć do miski razem z osączoną z zalewy fasolkę szparagową.

Przygotować sos: oliwę wymieszać z sokiem z cytryny i ziołami.
Polać sałatkę, wymieszać. Doprawić do smaku solą i pieprzem.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Babka żurawinowa

Kiedy czytałam ten przepis po raz pierwszy, zaintrygował mnie dodatek żurawiny. Nigdy jeszcze ciasta z żurawiną nie jadłam. Wiedziałam, że muszę upiec taką babkę i sprawdzić jak smakuje. Z braku dostępu do żurawiny w syropie, użyłam żurawiny do mięs ze słoiczka. Też się doskonale sprawdziła. A sok z żurawiny w lukrze zastąpiłam syropem malinowym.

Babka ładnie wyrosła, jest kolorowa, pięknie wygląda z różowym lukrem. Jest puszysta, ale nie lekka, taka typowo ucierana.


Jeszcze tylko dziś, do północy możecie przysyłać swoje propozycje do wielkanocnego konkursu z Kasią, w którym czekają nagrody ufundowane przez producenta kostki do pieczenia Kasia i serwis MojeCiasto.pl.





Składniki:
- 100 g żurawiny ze słoiczka + 1 łyżka
- 1 kostka (250 g) do pieczenia Kasia
- 250 g cukru pudru
- szczypta soli
- 2 łyżki cukru waniliowego
- 5 jajek
- 500 g mąki pszennej
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- 100 g śmietanki kremówki

lukier:
- 150 g cukru pudru
- 1 łyżka syropu malinowego
- 1 łyżka zimnej wody

Żurawinę ze słoiczka zmiksować.
Miękką Kasię utrzeć na gładką masę z cukrem, szczyptą soli i cukrem waniliowym. Nadal ucierając dodawać po jednym jajku, następnie stopniowo dosypywać mąkę z proszkiem do pieczenia, na przemian ze śmietanką.

Ciasto podzielić na dwie równe części, do jednej dodać zmiksowaną żurawinę, plus jedną łyżkę ze słoiczka, dokładnie wymieszać.

Do natłuszczonej, wysypanej mąką formy babkowej z kominkiem nakładać na przemian po 2 łyżki żurawinowego i jasnego ciasta. Forma powinna być napełniona do ok. 3/4 wysokości.

Piec przez ok. 60 minut w temperaturze 180 st.C.


Przygotować lukier z podanych składników i udekorować ostudzoną babkę. Zostawić do zastygnięcia.


Przepis z gazety "Kobieta i życie", podałam z moimi zmianami.





Do udekorowania babki posłużyły mi stokrotki, które dostałam od synka. Z każdego spaceru, albo nawet krótkiego pobytu na podwórku Krystianek przynosi mi kwiatki - takiego mam małego mężczyznę :)))

Teraz stoi sobie stokrotkowy bukiecik na oknie kuchennym i sprawia, że kiedy na niego patrzę, na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech...


poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Mazurek orzechowy

W moim rodzinnym domu nie było tradycji pieczenia mazurków. Jednak ponieważ każdej Wielkanocy wszędzie wokół, a przede wszystkim na innych blogach kulinarnych widzę całe bogactwo tego rodzaju ciast, postanowiłam w tym roku spróbować.
Udało się :)

Mazurek wyszedł przepyszny; szczególnie mój mąż jest nim zachwycony - on też pierwszy raz jadł mazurka. Miękki orzechowy spód świetnie smakuje z masą zrobioną z mleka w proszku.
Jednak muszę się przyznać do jednego błędu który popełniłam w trakcie przygotowań: masę robiłam wieczorem i nie chciało mi się przesiewać mleka w proszku i nie rozpuściło się dobrze. Dlatego na wierzchu widać jasne grudki. Smaku to jednak nie zmieniło ;)


Przypominam Wam, że jeszcze do jutra czekam na Wasze propozycje do konkursu wielkanocnego w którym nagrody (pojemniki do przechowywania ciast i ciasteczek) ufundował producent Kasi i właściciel serwisu MojeCiasto.pl




Składniki
ciasto:
- 1 kostka do pieczenia Kasia
- 125 g cukru pudru
- 300 g mąki pszennej
- 180 g mielonych orzechów (u mnie włoskie)
- 1 jajko
- 1 łyżka kwaśnej śmietany (u mnie 12%)

masa:
- 150 g kostki do pieczenia Kasia
- 150 g cukru pudru
- 75 g mleka w proszku (nie granulowanego)
- 2 łyżki wody

- migdały, orzechy, rodzynki, żurawina do dekoracji

Przygotowanie ciasta:
do miski włożyć miękką Kasię, mąkę, zmielone orzechy, cukier, jajko i śmietanę. Wszystko wymieszać mieszadłami miksera. Ciasto przełożyć na posypaną mąką stolnicę i szybko zagnieść. Zawinąć w folię i włożyć na 30 minut do lodówki.

Schłodzone ciasto rozwałkować i przełożyć do natłuszczonej prostokątnej formy o wymiarach 40x25 cm.

Piec w 180 st.C przez około 20 minut. Ostudzić.


Przygotowanie pomady:
Kasię rozpuścić w rondelku, dodać cukier, wodę i przesiane mleko w proszku. Całość podgrzewać mieszając, aż wszystkie składniki się połączą a masa stanie się gęsta i gładka.

Na upieczone ciasto wyłożyć jeszcze ciepłą pomadę i równomiernie rozprowadzić ją na całej powierzchni ciasta. Zostawić na chwilę do zastygnięcia i udekorować bakaliami.


Przepis zaczerpnęłam ze strony MojeCiasto.pl, ale podałam go z moimi zmianami (musiałam dodać sporo mąki).

sobota, 23 kwietnia 2011

Wesołych Świąt Wielkanocnych!

Wszystkim czytelnikom mojego bloga
życzę
zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych,
pełnych wiary, nadziei i miłości.
Radosnego wiosennego nastroju,
serdecznych spotkań w rodzinnym gronie
i wśród przyjaciół
oraz wesołego Alleluja!



piątek, 22 kwietnia 2011

Gotowanie z szefem kuchni Knorr :)

Tydzień temu (naprawdę to już tydzień?! Ależ ten czas szybko leci!) miałam okazję ponownie odwiedzić warszawską siedzibę firmy Knorr i gotować z szefem kuchni Piotrem Murawskim.
Tym razem do gotowania zostały zaproszone same blogerki, czym bardzo rozczarowany był mój synek. Do tej pory wspomina nasze zeszłoroczne gotowanie i od czasu do czasu pyta, kiedy znów pojedziemybdo Warszawy gotować ;)

Główną bohaterką naszego kulinarnego spotkania była Bulionetka pieczeniowa, na bazie której przygotowałyśmy różne sosy, chociaż coś słodkiego też się znalazło na deser.

Na początku spotkania mogłyśmy poznać nieco bliżej produkty marki Knorr i sposób ich przygotowywania, a także mogłyśmy dotknąć historii marki (jak ja lubię takie stare książki!):




Potem wspólne zdjęcie:






Od lewej: Ola (2 smaki), Ania (Bajkorada), ja, Lidia (Trufla i jej kuchnia), Magda (Rogalik) i Ola (Zdrowo żyj).


I zaraz potem trzeba było barć się do pracy. Chociaż dla nas gotowanie to sama przyjemność przecież :))


Ja zaczęłam od deseru - przygotowywałam czekoladę fondue:




Miałam okazję wypróbować wymarzony KA, chyba widać jaka jestem zadowolona? ;)))




Gotowa masa ląduje w malutkich filiżankach:







Kiedy deser czekał na swoją kolej do pieczenia zmieniłam stanowisko i przygotowałam jeden z sosów. Było wesoło :)









A potem można było spróbować co nam z tego gotowania wyszło:








Czekoladowy deser w moim wykonaniu i po upieczeniu wyglądał tak:




Wszystko było przepyszne :)

 

Dziękuję za zaproszenie i wspaniałą zabawę!
Ja byłam w Warszawie i gotowałam, a czytelników bloga marka Knorr przygotowała niespodzianki ;) Zaraz po świętach będę miała dla Was konkurs z atrakcyjnymi nagrodami, zaglądajcie więc :)

Zapraszam też do obejrzenia relacji filmowej z naszego gotowania :)



Wiosenne ciasteczka

Wiecie już chyba, że od kiedy zaczęłam pisać ten blog, piekę spore ilości przeróżnych ciastek i ciasteczek. Oczywiście najbardziej z tym pieczeniem rozkręcam się przed świętami ;)

W tym roku też nie mogło być inaczej, więc upiekłam już dwa rodzaje ciastek. Pierwsze to ciasteczka wiosenne z przepisu Doroty (troszkę go zmieniałam i podaję moją wersję).
Pyszne, kruche, delikatne, z wyczuwalnym aromatem cytryny. W sam raz do herbaty, czy na wiosenny spacer, na który warto wybrać się po wielkanocnym obiedzie :)


Przy okazji przypominam Wam o trwającym wciąż na moim blogu wielkanocnym konkursie z Kasią, w którym można wygrać atrakcyjne pojemniki na wypieki. Czekam na Wasze propozycje!




Składniki (na około 35 ciasteczek):
- 250 g miękkiej kostki do pieczenia Kasia
- skórka starta z 2 cytryn
- 100 g cukru pudru
- 1 roztrzepane jajko
- 1 łyżka soku z cytryny
- 335 g (2i1/4 szklanki) mąki pszennej


Kasię posiekać nożem z mąką, dodać pozostałe składniki i zagnieść jednolite ciasto. Owinąć folią i włożyć do lodówki na około 30 minut.

Po tym czasie ciasto rozwałkować na grubość ok. 3-4 mm i foremkami wycinać ciasteczka. Układać na blasze w niedużych odstępach.

Piec przez około 5 minut w temperaturze 190 st.C (ciasteczka są jasne, nie rumienią się). Studzić na kratce.

Kakaowe kwiatuszki z lukrem

Pierwsze ciasteczka przygotowane na tegoroczną Wielkanoc już widzieliście, pora więc pokazać drugie :)

Są to kwiatuszki z ciemnego, kakaowego kruchego ciasta z cytrusowym aromatem, który tworzą skórka z pomarańczy i lukier cytrynowy. Całość uzupełniają paseczki z mlecznej czekolady - miała być gorzka, ale się skończyła ;)

Te ciasteczka są takie ładne i takie dobre, że chociaż jeszcze się nie skończyły, synek już upewnia się, czy upiekę je jeszcze co najmniej raz. Ba! Właściwie to kazał mi "zawsze takie ciastka piec". A że te słodkie kwiatuszki smakują i nam, a nie wymagają bardzo dużo pracy, to na pewno jeszcze nie raz je upiekę. Przecież dziecku nie odmówię prawda? :)))




Składniki (na około 25 ciastek):
- 2 szklanki mąki pszennej
- 5 czubatych łyżek miękkiego masła (ok. 80 g)
- 1 jajko
- 6 łyżek cukru pudru
- 1 łyżka mleka
- 2-3 łyżki ciemnego kakao
- 1 łyżeczka startej skórki pomarańczowej

lukier i dekoracja:
- 3 łyżki świeżo wyciśniętego soku z cytryny
- 2/3 szklanki cukru pudru
- niecała tabliczka gorzkiej czekolady


Masło utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dodać jajko, mleko oraz skórkę pomarańczową. Wsypać mąkę wymieszaną z kakao. Szybko zagnieść gładkie ciasto. Uformować z niego kulę, owinąć folią spożywczą i włożyć na 30 minut do lodówki.

Schłodzone ciasto rozwałkować na oprószonej mąką stolnicy na grubość ok. 4 mm. Foremką wyciąć ciasteczka, ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.

Piec w 180 st.C przez około 12 minut. Studzić na kratce.

Przygotować lukier: w garnuszku łyżką utrzeć dokładnie cukier z sokiem cytrynowym, udekorować ciasteczka.

Czekoladę połamać na kawałki, stopić w kąpieli wodnej i lekko przestudzić i polać polukrowane kwiatuszki. Odstawić do zastygnięcia.


Przepis z gazety "Kobieta i życie"








W przygotowaniu ciasta i ciastek przydały mi się produkty marki Gosia: folią spożywczą oraz papierem do pieczenia, które otrzymałam do testowania.

Obydwa produkty spisały się na medal.

Bardzo podoba mi się nożyk do ucinania folii spożywczej - nareszcie nie muszę szukać rękami zabrudzonymi w czasie wyrabiania ciasta, nożyczek w szufladzie. Na razie nóż jest ostry i świetnie sobie z cięciem radzi, ciekawa jestem, czy dalej taki będzie kiedy folia się skończy i włożę do pudełka nową rolkę.
Zaskoczyło mnie też to, że folia nie lepi się do wszystkiego wokół, a już szczególnie do siebie - można spokojnie owinąć w nią ciasto i nie trzeba doszukiwać się pozlepianych końcówek.

Co do papieru do pieczenia to już na pewno zostanę przy Gosi. Nareszcie mam papier, który pasuje do moich blach, szczególnie tej, na której piekę ciasteczka (jest węższy od tego którego używałam dotychczas i inaczej zwijany). Ciastka i ciasto ładnie się na nim upiekły, nie przypalały się, ani nie przywierały. Dużą jego zaletą jet też to, że przy pieczeniu ciastek jeden arkusz można użyć kilka razy i nadal tak samo dobrze się sprawuje.


Zapraszam Was do wejścia na stronę producenta www. gosia.pl, na której cały czas trwa konkurs. Do wygrania są aparaty marki Sony oraz zestawy produktów Gosia Clean.

środa, 20 kwietnia 2011

Ziołowo-czosnkowe pałki z kurczaka

Chciałam zrobić na wczorajszy obiad mięso, które wystarczy na dwa - trzy dni. Takie, które da się też bez problemu podgrzać i zapakować do termosu, żeby mąż mógł zabrać obiad do pracy. Ponieważ wszyscy lubimy pałki z kurczaka, wybór padł właśnie na to mięso.

Do przygotowania pieczonych udek wykorzystałam torebki do pieczenia firmy Gosia w ramach testowania i mogę powiedzieć, że się sprawdziły.

Właściwie to pierwszy raz piekłam mięso zamknięte w torebce. Wyszło miękkie, soczyste i aromatyczne. Na pewno teraz będę częściej z takiej opcji korzystać, bo w torebkach można piec mięsa bez dodatku tłuszczu, co jest ważne, jeśli któryś z domowników jet na diecie, tak jak u nas.
Do tego przepisu też będę wracać.





Składniki:
- 8-10 pałek z kurczaka (u mnie 4 udka podzielone na dwie części)
- 1 cebula
- 8 ząbków czosnku
- 1 łyżka ziół prowansalskich
- 1 łyżeczka ostrej mielonej papryki
- 2 łyżki przyprawy do kurczaka
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka pieprzu
- 1 łyżka oliwy


Mięso oczyścić, osuszyć papierowym ręcznikiem i umieścić w woreczku do pieczenia. Dodać posiekaną cebulę, czosnek, oraz roztarte z oliwą przyprawy. Wszystko wymieszać tak, żeby mięso było dobrze obtoczone w przyprawach. Worek zakręcić i włożyć do lodówki na 2 godziny, żeby mięso się zamarynowało (ja nie miałam tyle czasu i mięso chłodziło się tylko godzinę).

Zamarynowane mięso wyjąć z lodówki, woreczek zamknąć klipsem tak, żeby zostało w nim powietrze. Ułożyć na blasze do pieczenia i włożyć do piekarnika nagrzanego do 180 st.C. Piec przez 1 godzinę, a potem odciąć górę woreczka, rozchylić go i piec jeszcze 30 minut, żeby mięso się zarumieniło.


Przepis ze strony fotoprzepis.pl.








Od dziś pod każdym wpisem pojawia się ikonka Print Friendly, więc można łatwiej drukować przepisy ;)

wtorek, 19 kwietnia 2011

Orzechowe babeczki z czekoladą

Na urodziny dostałam od mojej siostry silikonową foremkę do pieczenia babeczek. Od razu pomyślałam wtedy, że będzie idealna do wypieków na Wielkanoc. Oczywiście musiałam ją wcześniej wypróbować i upiekłam babeczki z czekoladą, orzechami i sokiem pomarańczowym. Udały się wspaniale i bardzo nam smakowały.
Przed świętami upiekę je jeszcze raz, będą ozdobą koszyczków ze święconką w naszej rodzinie ;)




Składniki (na około 20 babeczek):
- 80 g gorzkiej czekolady
- 2 jajka
- 100 g cukru pudru
- szczypta soli
- 150 ml soku z pomarańczy
- 75 ml oleju
- 200 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 100 g zmielonych orzechów laskowych

- cukier puder i skórka z pomarańczy do dekoracji


Czekoladę pokroić niezbyt drobno.
Białka jajek oddzielić od żółtek. Żółtka z cukrem i szczyptą soli utrzeć na gęstą, kremową masę. Dalej ucierając powili, dolewać sok z pomarańczy oraz olej. Następnie porcjami dosypywać mąkę z proszkiem do pieczenia i mielone orzechy.

Białka ubić na sztywną pianę i razem z czekoladą ostrożnie wymieszać z ciastem.

Obficie nasmarować tłuszczem i wysypać mąką foremki z kominkiem do babek (średnica 6,5 cm). Napełnić je ciastem do 3/4 wysokości.

Formę wstawić do piekarnika nagrzanego do 175 st.C i piec przez 15-18 minut. Na chwilę zostawić w foremce, potem wyjąć i zostawić do całkowitego ostygnięcia.

Przed podaniem babeczki udekorować cukrem pudrem i skórką startą z pomarańczy.


środa, 13 kwietnia 2011

Serek wiejski z owocami

Jedna z wersji śniadania mojego męża na diecie.
Ja też jadłam - zrobiłam porcję dla siebie, bo chciałam sprawdzić jak smakuje serek wiejski połączony z owocami. Wcześniej zawsze taki serek jadłam w wersji na słono. Taka sałatka owocowa też mi smakowała, chociaż nie od pierwszej łyżeczki, raczej od drugiej lub trzeciej ;)




Składniki (na 1 porcję = 350 kcal):
- opakowanie serka wiejskiego light (150 g)
- kiwi (60 g)
- jabłko (100 g)
- gruszka (150 g)

- kajzerka (50 g)


Owoce pokroić, wymieszać z serkiem wiejskim. Podawać z kajzerką, popijać niesłodzoną herbatą bez ograniczeń.


Przepis z książki "Diety odchudzające" z serii Biblioteczka Poradnika Domowego.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Roladki czekoladowo - orzechowe

Czy wiecie, że dziś jest Światowy Dzień Czekolady? Takiego święta nie mogłam sobie odpuścić, więc upiekłam czekoladowo-orzechowe roladki. Właściwie to trudno je jednoznacznie opisać - na ciastka są za duże, na bułki za małe. To może niech już zostaną po prostu roladki ;)

Pyszne, miękkie ciasto drożdżowe zawinięte z samymi pysznościami. Idealne do kawy. Właściwie to tak nam zasmakowały, że zapomniałam zrobić zdjęcia w przekroju ;)





Składniki (na 12 sztuk)
ciasto:
- 450 g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 4 łyżki masła pokrojonego w drobną kostkę
- 50 g cukru pudru
- 25 g świeżych drożdży
- 1 żółtko
- 1/2 szklanki letniej wody
- 4 łyżki letniego mleka

nadzienie:
- 3 łyżki stopionego masła
- 50 g jasnego brązowego cukru
- 175 g posiekanej gorzkiej czekolady
- 3/4 szklanki posiekanych orzechów włoskich

- 3 łyżki syropu klonowego do skropienia


Mąkę przesiać do miski, na środku zrobić wgłębienie, wkruszyć drożdże, posypać łyżeczką cukru, zalać letnim mlekiem, rozrobić palcami. Przykryć czystą ściereczką i odstawić na około 10-15 minut aż zaczyn podrośnie.
Dodać pozostałe składniki i wyrobić gładkie, nie przywierające do rąk ciasto. Ponownie przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.

Wyrośnięte ciasto rozwałkować na prostokąt o wymiarach 50x40 cm. Posmarować wierzch stopionym masłem, posypać cukrem, czekoladą i orzechami. Ciasto zwinąć po dłuższym brzegu, a następnie pokroić na 12 równej grubości plasterków.

Roladki ułożyć blisko siebie w natłuszczonej tortownicy o średnicy 24 cm. Tortownicę przykryć i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 1,5 godziny. Ciasto powinno wyrosnąć i uzyskać sprężystość.

Formę wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 st.C i piec przez około 20-30 minut.
Zaraz po wyjęciu z piekarnika zdjąć obręcz z tortownicy i skropić ciasto syropem klonowym. Zostawić do ostygnięcia, a potem placami podzielić na części.


Przepis z książki "Ciastka, ciasteczka i babeczki" H. Walden.

środa, 6 kwietnia 2011

Gulasz z soczewicą

Jeszcze trochę zimowo i rozgrzewająco. Pyszne połączenie wołowiny i soczewicy z warzywami. Kolorowe, ciepłe, gęste i sycące. Polecam!




Składniki (na 6 porcji; 1 porcja = ok. 480 kcal):
- 400 g wołowiny (u mnie udziec wołowy)
- 400 g czerwonej soczewicy
- 2 łyżki mąki pszennej
- 2 cebule
- 1 nieduża czerwona papryka
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki oleju
- puszka czerwonej fasoli
- 2 szklanki wody
- puszka pomidorów krojonych
- sól, pieprz, słodka mielona papryka
- natka pietruszki


Mięso wołowe opłukać, pokroić w drobną kostkę, oprószyć mąką, obsmażyć na oleju, przełożyć do rondla, podlać wodą i dusić pod przykryciem do miękkości.

Soczewicę opłukać, zalać ilością wody podaną na opakowaniu, ugotować.

Cebulę i paprykę pokroić w kostkę, zeszklić na maśle, dodać pomidory, soczewicę i fasolę z puszki, wymieszać. Połączyć z uduszonym mięsem, doprawić do smaku solą, pieprzem i papryką, zagotować. Posypać posiekaną natką pietruszki.

Podawać gorące, można z dodatkiem pieczywa.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Placki z jabłkami i żurawiną

Kolejna bezmięsna propozycja. Dla wielbicieli jabłek - małych i dużych. Placuszki są puszyste, miękkie i delikatne. Można je podać na śniadanie w weekend kiedy mamy więcej czasu, albo na obiad, w piątek na przykład.





Składniki (na 4 porcje):
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 jajka
- 2 niepełne szklanki mleka
- cukier waniliowy
- 6-7 niedużych jabłek
- garść suszonej żurawiny


Mleko zmiksować z jajkami, przesianą mąką, cukrem waniliowym i proszkiem do pieczenia. Wsypać żurawinę, przykryć i odstawić na 30 minut.

Jabłka obrać, zetrzeć na tarce o drobnych oczkach, delikatnie odcisnąć nadmiar soku. Wymieszać z ciastem.

Porcje ciasta kłaść łyżką na rozgrzanym oleju i smażyć z obu stron na złoty kolor. Osączyć z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku.

Przed podaniem posypać cukrem pudrem wymieszanym z cukrem waniliowym i ewentualnie suszoną żurawiną.


Przepis z gazety "naj: 365 przepisów na kluski, naleśniki, makarony".

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Kisz z brokułami

Dziś razem z Cudawianką rozpoczynamy cykl wspólnego gotowania i pieczenia w ramach naszej akcji Na 2 łyżki. Pomysł zrodził się w głowie Cudawianki, kiedy naszły mnie wątpliwości co do kontynuacji pisania tego bloga. Wyciągnęła do mnie rękę i wciągnęła we wspólne pichcenie, chociaż dzieli nas kilkaset kilometrów. Pomimo odległości wiele nas łączy, lubimy i gotujemy podobne potrawy, mamy podobny smak. No i obie gotujemy dla siebie i naszych mężczyzn - dużego i małego ;)
Mam nadzieję, że nasza nowa akcja i jej forma przypadnie Wam do gustu i z przyjemnością będziecie przypatrywać się naszym kuchennym poczynaniom :)



Zapraszamy do wspólnej kuchni,
                                                        Cudawianki i Edysia:

Kisz (quiche) z brokułami

Edysia: skoro Cudawianki wymyśliła całą akcję, mnie jako pierwszej przypadło wymyślić temat przewodni dla naszego kwietniowego pichcenia. Padło na brokuły. Dlaczego? Bo mają piękny zielony kolor, który kojarzy mi się z wiosną no i świetnie pasują do diety mojego męża. Temat już był, trzeba było jeszcze znaleźć odpowiedni przepis. Po przewertowaniu stosu gazet znalazłam idealny: na kisz z brokułami. Nigdy wcześniej nie piekłam czegoś takiego, więc chciałam spróbować. Dodatkowo w końcu nadarzyła się okazja, by wypróbować nową ceramiczną formę do tart którą kupiłam już chyba ze dwa miesiące temu ;)

Smakowało nam bardzo, a w czasie pieczenia nie mogliśmy się doczekać, kiedy będzie gotowe, taki wspaniały zapach wydobywał się z piekarnika. Dlatego od razu po wyjęciu zabraliśmy się do jedzenia. Jednak tak jak Cudawiankom, kisz bardziej smakował nam nie gorący, ale lekko przestudzony, lepiej też się wtedy kroił. Bardzo gorąco polecam i Wam zrobienie takiego kolorowego obiadu - dzieci na pewno będą zachwycone ;)





Składniki (na 8 porcji; 1 porcja = ok. 480 kcal)
ciasto:
- 250 g mąki pszennej
- 125 g masła
- szczypta soli
- 50 ml zimnej wody

farsz i sos:
- 400 g brokułów
- 50 g suszonych pomidorów z oleju

- 1 ząbek czosnku
- 3 jajka
- 150 g słodkiej śmietanki 30%
- 2 łyżki kwaśnej śmietany 12%
- 350 g naturalnego serka homogenizowanego (u mnie bieluch)
- 1/2 łyżeczki suszonego tymianku
- pieprz i sól

- 2 łyżki orzeszków piniowych


Przygotowanie ciasta:
mąkę posiekać z masłem, dodać sól i wodę, zagnieść ciasto. Zawinąć w folię i chłodzić w lodówce przez 30 minut.

Przygotowanie farszu:
brokuły oczyścić, podzielić na różyczki i blanszować przez około 2 minuty w osolonym wrzątku. Osączyć. Suszone pomidory pokroić w paseczki.

Przygotowanie sosu:
wszystkie składniki umieścić w pojemniku blendera i zmiksować. Sos doprawić solą i pieprzem.


Ciasto rozwałkować i wyłożyć nim natłuszczoną okrągłą formę do pieczenia tarty o średnicy 28 cm. Na cieście rozłożyć brokuły i pomidory, zalać sosem serowo-śmietanowym.

Formę wstawić do nagrzanego do 180 st.C piekarnika i piec przez około 30 minut, aż masa się zetnie (ja musiałam podnieść temperaturę do 200 st.C i piec kisz przez 50 minut - mam piekarnik gazowy grzejący tylko z dołu). Pięć minut przed końcem pieczenia kisz posypać orzeszkami piniowymi.




Przepis pochodzi z miesięcznika "Sól i pieprz" nr 10/2009, niczego w nim nie zmieniłam.





Cudawianki: "Edytka rzuciła hasło BROKUŁY! coś co kojarzy się jej z zielenią, a zieleń z wiosną! super! a potem przesłała przepis na quiche z brokułami i... przez moment zwątpiłam!

zawsze chciałam się zmierzyć z kiszem (bo taką podobno ma nazwę w kuchni polskiej ;-)), ale brakowało mi wiary w siebie! nie chciałam jednak marudzić i po analizie przepisu stwierdziłam, że tak, że muszę w końcu się z nim zmierzyć!

no i super! bo było megasmacznie, choć w moim przypadku to miłość od drugiego, nie pierwszego kęsa! (czytaj, quiche najlepiej smakował mi nie gorący, a lekko przestudzony!). teraz już wiem na pewno, że nie raz sięgnę po inny rodzaj kiszu, a już na pewno spróbuję klasyki, czyli quiche lorraine!

tymczasem zapraszam na wersję z brokułami!" - wersję Cudawianki znajdziecie TUTAJ.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Drożdżowy placek z brzoskwiniami

Podczas wiosennych porządków w kuchennych szafkach znalazłam zapomnianą puszkę brzoskwiń ze zbliżającym się do końca terminem ważności. Trzeba było je jakoś zagospodarować. A że w zamrażalniku zawsze mam podzielone na porcje kostki drożdży, wybór ciasta był łatwy - oczywiście drożdżowe. Wyszło idealne - pięknie wyrosło, a dzięki owocom i masie serowej nie było suche. No i jedna porcja nie ma tak dużo kalorii...





Składniki
(na 24 porcje; 1 porcja = 200 kcal)
ciasto:
- 500 g mąki pszennej
- 50 g drożdży
- 1 szklanka letniego mleka
- 80 g masła lub margaryny
- 2 jajka w temperaturze pokojowej
- 2 łyżki cukru
- szczypta soli

krem serowy:
- 500 g twarogu
- 3 jajka
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- sok i skórka otarta z 1/2 cytryny
- 100 g cukru pudru

- 2 łyżki płatków migdałowych
- duża puszka brzoskwiń w syropie



Mąkę przesiać do miski, wkruszyć drożdże, posypać łyżeczką cukru, polać niewielką ilością letniego mleka i rozetrzeć palcami żeby powstał zaczyn. Przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na około 10-15 minut.

Masło rozpuścić, ostudzić. Kiedy zaczyn wyrośnie, dodać resztę składników i wyrabiać dość długo, aby powstałe ciasto odchodziło od ręki (w razie potrzeby podsypać jeszcze mąką). Przykryć i odstawić na około 1 godzinę lub do podwojenia objętości.
Wyrobić jeszcze raz, przełożyć ciasto do natłuszczonej prostokątnej formy o wymiarach 40x25 cm. Ponownie przykryć czystą ściereczką i odstawić do wyrośnięcia.


W tym czasie przygotować masę serową:
twaróg utrzeć z jajkami, cukrem, sokiem oraz skórką z cytryny i mąką ziemniaczaną.

Gotową masę wyłożyć na wyrośnięte drożdżowe ciasto, na niej ułożyć osączone z zalewy i pokrojone brzoskwinie, posypać płatkami migdałowymi.

Wstawić do nagrzanego do 180 st.C piekarnika i piec przez około 40 - 50 minut.