Kiedy czytałam ten przepis po raz pierwszy, zaintrygował mnie dodatek 
żurawiny. Nigdy jeszcze ciasta z żurawiną nie jadłam. Wiedziałam, że 
muszę upiec taką babkę i sprawdzić jak smakuje. Z braku dostępu do 
żurawiny w syropie, użyłam żurawiny do mięs ze słoiczka. Też się 
doskonale sprawdziła. A sok z żurawiny w lukrze zastąpiłam syropem 
malinowym.
Babka ładnie wyrosła, jest kolorowa, pięknie wygląda z różowym lukrem. Jest puszysta, ale nie lekka, taka typowo ucierana. 
Jeszcze tylko dziś, do północy możecie przysyłać swoje propozycje do wielkanocnego konkursu z Kasią, w którym czekają nagrody ufundowane przez producenta kostki do pieczenia Kasia i serwis MojeCiasto.pl.
Składniki:
- 100 g żurawiny ze słoiczka + 1 łyżka
- 1 kostka (250 g) do pieczenia Kasia
- 250 g cukru pudru
- szczypta soli
- 2 łyżki cukru waniliowego
- 5 jajek
- 500 g mąki pszennej
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- 100 g śmietanki kremówki
lukier:
- 150 g cukru pudru
- 1 łyżka syropu malinowego
- 1 łyżka zimnej wody
Żurawinę ze słoiczka zmiksować.
Miękką
 Kasię utrzeć na gładką masę z cukrem, szczyptą soli i cukrem 
waniliowym. Nadal ucierając dodawać po jednym jajku, następnie stopniowo
 dosypywać mąkę z proszkiem do pieczenia, na przemian ze śmietanką. 
Ciasto podzielić na dwie równe części, do jednej dodać zmiksowaną żurawinę, plus jedną łyżkę ze słoiczka, dokładnie wymieszać.
Do
 natłuszczonej, wysypanej mąką formy babkowej z kominkiem nakładać na 
przemian po 2 łyżki żurawinowego i jasnego ciasta. Forma powinna być 
napełniona do ok. 3/4 wysokości. 
Piec przez ok. 60 minut w temperaturze 180 st.C. 
Przygotować lukier z podanych składników i udekorować ostudzoną babkę. Zostawić do zastygnięcia.
Przepis z gazety "Kobieta i życie", podałam z moimi zmianami.
Do
 udekorowania babki posłużyły mi stokrotki, które dostałam od synka. Z 
każdego spaceru, albo nawet krótkiego pobytu na podwórku Krystianek 
przynosi mi kwiatki - takiego mam małego mężczyznę :)))
Teraz 
stoi sobie stokrotkowy bukiecik na oknie kuchennym i sprawia, że kiedy 
na niego patrzę, na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech...