Najlepiej smakują zaraz po upieczeniu, podane z kubkiem gorącego czerwonego barszczyku, chociaż na zimno też są dobre.
Pieczemy te pierożki na przemian z mamą, co kilka dni i jeszcze nam się nie znudziły. Po upieczeniu pierwszej porcji, którą właściwie zjadłyśmy we dwójkę (troszkę pomógł nam Krystianek, który zjadł od razu 6 sztuk), teraz zawsze podwajamy ilość składników, żeby starczyło dla naszej czwórki :)))
Składniki (na około 35 sztuk)
ciasto:
- 150 g mąki pszennej
- 100 g miękkiego masła
- 100 g półtłustego twarogu
- 1 jajko
- szczypta soli
nadzienie:
- 150 g mortadeli
- 75 g żółtego sera
- 1 jajko
- 2 ząbki czosnku
- pieprz, słodka mielona papryka
dodatkowo:
- 1 roztrzepane jajko do posmarowania
- kminek i gruba sól do posypania
Do miski wsypać mąkę, wbić jajko, dodać miękkie masło, szczyptę soli i rozdrobniony (widelcem albo w blenderze) twaróg i wyrobić ciasto. Ciasto może być lepiące, ale nie należy się tym przejmować. Miskę z ciastem przykryć ściereczką i włożyć ją na godzinę do lodówki.
Ser żółty zetrzeć na małych oczkach, mortadelę pokroić w drobną kostkę, czosnek posiekać (można tez wszystkie składniki - osobno - rozdrobnić w blenderze). Ser, mortadelę i czosnek wymieszać z roztrzepanym jajkiem, doprawić do smaku pieprzem i słodką papryką.
Schłodzone ciasto rozwałkować na oprószonej mąką stolnicy, na płat o grubości około 3mm (jeśli będzie się kleić do wałka, również wierzch można oprószyć mąką). Z ciasta, za pomocą szklanki o średnicy 6,5 cm wykrawać kółeczka. Na środku każdego kłaść łyżeczką nadzienie (około 1/2 łyżeczki) i zlepiać w małe pierożki, przy pomocy widelca dociskając brzegi.
Ułożyć na natłuszczonej blasze, posmarować rozkłóconym jajkiem, posypać kminkiem* (całym lub mielonym) i grubą solą.
Piec przez 10-15 minut w 180 st.C.
* mąż i synek nie przepadają za kminkiem w całości, więc zrobiłam trzy rodzaje pierożków: z kminkiem całym, z mielonym i bez.